Jerzy Dolata –
wielbiciel błota, mgieł, wiatru, chmur, burz, deszczu, zamieci śnieżnych, wschodów i zachodów słońca oraz wielkich otwartych przestrzeni; mistrz nastroju budowanego kolorem i światłem; nielubiący o sobie mówić, ani pisać.
Zdradza jedynie, że jego ulubioną długością jest 15 cm, którym fotografuje „różne robaczki, trawki i kwiatki”, gdy już zmęczy go krajobraz, który pochłania go niemal bez reszty.
Uważa, że najwięcej o nim powiedzą obrazy, które stworzyła sama Natura, a on je tylko zarejestrował, bo, jak twierdzi, „jeśli poprzez sposób patrzenia i fotografowania świata można powiedzieć coś o człowieku, to właśnie w taki sposób można się czegoś o mnie dowiedzieć.”
Pytany o to, dlaczego fotografuje właśnie przyrodę, odpowiada:
„Myślę, że nie chodzi tylko o obrazy. Myślę, że chodzi o bycie sam na sam z sobą. (…) Uwielbiam łazić po polach pełnych maków. Widzieć, jak o czwartej rano otwierają się ich tysiące, we mgle czekać razem z nimi na słońce. Potem odwracać się razem z nimi ku porankowi i wysychać mokry od rosy… Wtedy właśnie najbardziej lubię robić zdjęcia.”

Od czterech lat jest prezesem Wielkopolskiego Oddziału Związku Polskich Fotografów Przyrody. Ma na koncie kilka wystaw indywidualnych i kilka zbiorowych. Z głową pełną pomysłów i gotowych scenariuszy na realizację przyszłych planów, zarówno fotograficznych, jak i festiwalowych, od dwóch lat współtworzy Poznańskie Dni Fotografii (PDF), podczas których nie tylko Poznaniacy mogą obejrzeć ciekawe pokazy zdjęć i wysłuchać autorskich prezentacji, a także wziąć udział w konkursach fotograficznych.
W 2008 roku został uznany za najlepszego fotografa  ZPFP (Fotograf Roku 2008 ZPFP). Zdjęcie płonących w świetle zachodzącego słońca lodowych kulek zrobiło wrażenie nie tylko na jury ówczesnego Międzynarodowego Festiwalu Fotograficznego „Wizje Natury” w Izabelinie. Do tej pory gra koloru, światła i faktury jest znakiem rozpoznawczym fotografii Wielkiego Magika Nastroju – Jerzego Dolaty.